Harmonique

Mała czarna

Jakże znana, popularna, lubiana, czarna… Kawa. Niezaprzeczalnie zasługuje na miano „królowej spotkań”. Gości niemalże na wszystkich spotkaniach, imprezach. Najczęściej spożywany napój na całej ziemi. To w jej towarzystwie zapadają często bardzo ważne decyzje. To przy niej prowadzimy lawinę rozmów, analizujemy, rozwiązujemy problemy w obecności bliskich, przyjaciół. To z nią przeżywamy błogi relaks, delektując się  jej smakiem i aromatem. Czekamy na chwilę z kawą i marny nasz dzień, kiedy coś zaburzy nam ten rytuał. Dla większości  z nas to sposób na usuwanie senności i pobudzenie do działania. Muszisz zacząć poranek od filiżanki kawy, żeby dzień zawitał?

Spotykam się zazwyczaj z niepochlebnymi opiniami o czarnym napoju. U wielu z nas zakorzenione zostały pewne opinie o kawie. Sama pijąc kawę, mam często poczucie winy. Próbowałam nawet przejść przez kofeinowy detoks, ale zawsze z marnym skutkiem. Gdy tylko poczułam aromat świeżo zaparzonej kawy, ulegałam natychmiastowej pokusie. Mimo to zawsze staram się zachować umiar i  dziennie wypijam 2 małe filiżanki kawy. Dzięki temu udaje mi się uspokoić poczucie winy, a jednocześnie nie odczuwam żadnych dolegliwości wskutek picia naparu. Nie do końca jednak byłam przekonana o szkodliwości kawy. Moja prababcia, prężnie trzymająca się 90-latka, nie wyobraża sobie dnia bez kawy. Podchodząc do badań, lekarze byli zdumieni, jak pięknie wyglądały jej „organy” i jak doskonałe miała wyniki. Trzeba jednakże zaznaczyć,  iż prababcia zawsze miała i ma umiar w jedzeniu. Nie pije alkoholu (okazyjnie kieliszeczek adwokatu), nigdy nie paliła, zawsze aktywna i przede wszystkim doskonale zrównoważona. Twierdzę zatem, iż sposób życia a więc nasze odżywianie, równowaga psychiczna, uleganie nałogom, używką oraz brak ruchu znacznie bardziej szkodzą naszemu zdrowiu niż niewinna mała czarna.

Zatem czy słusznie oskarżona?

Najczęstsze zarzuty do kawy to: wypłukuje w niebezpiecznych ilościach magnez, uzależnia, podnosi  ciśnienie, powoduje rozdrażnienie i nerwowość.

Przede wszystkim każdy z nas reaguje po wypiciu kawy inaczej. Jedni unikają jej jak ognia, gdyż po niej odczuwają rozdrażnienie i  nerwowość.  Inni nawet gdy wypiją kawę w późnych godzinach wieczornych, w żaden sposób nie przeszkodzi im to w błogim śnie. Okazało się, że czy kawa komuś służy czy nie, zależy w dużej mierze od genów, a dokładniej od  typu enzymu jaki posiadamy.  Jest on wolny albo szybki. I prosta zasada: posiadacze szybkiego enzymu mogą liczyć na szybsze rozłożenie kofeiny, a w konsekwencji na sprawniejsze reakcje wskutek których związek jest szybko i skutecznie usuwany z krwiobiegu. A zatem ten typ rzadko doświadcza nieprzyjemnych doznań. Gorzej z posiadaczami wolniejszego enzymu. Grupa ta już nie może oczekiwać na sprawne reakcje, bowiem kofeina długo krąży po ciele. Jesteśmy wtedy narażeni na wystąpienie bezsenności, bólów głowy i brzucha, problemów z krążeniem czy uczucie rozdrażnienia. Dobra wiadomość dla tej grupy to taka, że systematyczne spożywanie kofeiny prowadzi do wykształcenia tolerancji na tę substancję. Jednakże nie oznacza to, że jeśli ktoś kawy nie toleruje, to powinien się do niej zmuszać. Niewątpliwie mogę tu podać przykład mojego męża który przez lata unikał kawy jak ognia właśnie z powodu nieprzyjemnych odczuć. Z biegiem czasu sięgał częściej po ten napój, ulegając chwili, do której kawa pasowała idealnie. Teraz bez narażania się na  przykre dolegliwości może celebrować  rytuał picia kawy i robi to  głównie w soboty na krakowskim Kazimierzu i od czasu do czas z żoną w domowym zaciszu.

Kawa:  zdrowa czy nie? Szkodzi czy wręcz przeciwnie?

Przeprowadzone badania dowiodły że:

  • Kawa regularnie spożywana chroni przed cukrzycą II typu, niektórymi nowotworami, chorobą Parkinsona, alzheimera, depresją.
  • Spożycie kofeiny powoduje zwiększone wydalanie magnezu (w ciągu 24 godzin około 4 mg magnezu). Ale należy pamiętać że kawa to nie tylko kofeina, to także źródło magnezu (filiżanka  kawy o pojemność 200ml zawiera przeciętnie około 8 mg magnezu). Dlatego bez obaw, bilans mamy zawsze dodatni!
  • Kawa to źródło witamin z grupy B oraz polifenoli. Polifenole to silne antyoksydanty, których działaniem jest zwalczanie wolnych rodników, toksyn. Możemy je dostarczyć jedynue z  pożywieniem, gdyż nasze ciało nie umie ich samo wytworzyć.
  • Kawa zmniejsza ryzyko udaru mózgu.
  • Kawa obniża ryzyko rozwoju marskości wątroby nawet o 80%.
  • Kawa usprawnia reakcję naczyń krwionośnych, poprawiając w ten sposób krążenie.

A jaką najlepiej pić kawę ?

Byłam pewna że czarna parzona filiżanka kawa to jest to!  Żadna rozpuszczalna, to przecież nie wchodzi w grę. Jakież było moje zaskoczenie, gdy przeczytałam o tym, że kawa rozpuszczalna wcale nie oznacza zero dobrych właściwości. Otóż jest to uzależnione od metody jaką produkuje się kawę rozpuszczalną. Na początku zawsze uzyskuje się mocny napar, a później stosuje się jedną z dwóch metod. Tańszą jest rozpylanie i suszenie. Pod wpływem gorącego powietrza z naparu kawowego pozbywa się wody, dzięki czemu na dno spada proszek, czyli nasza kawa rozpuszczalna. Druga metoda jest droższa i polega na zamrażaniu naparu i poddaniu go działaniu obniżonego ciśnienia. Wskutek procesu sublimacji (zamrożona woda odparowuje) po pozbyciu się wody otrzymujemy złote kryształki. Dzięki zastosowaniu drugiej metody kawa traci zdecydowanie mniej właściwości.

Z cukrem czy bez?

Nie ma co ukrywać: kawa z dodatkami to prawdziwa bomba kaloryczna. Gdy dodamy do niej bitą śmietanę, sos karmelowy, lody i będzie to nasza codzienność, to z pewnością nie wyjdzie nam to za zdrowie. Prawdziwym winowajcom jest tak naprawdę kawałek tego czegoś słodkiego do kawy. Zatem czy ta mała  łyżeczka cukru to taki wielki grzech? Jeśli chcemy się czuć rozgrzeszeni zawsze możemy posłodzić kawę miodem, ksylitolem lub innym “zdrowszym” zamiannikiem cukru. I jeszcze jedna ważna zasada: nie pijemy kawy zaraz po jedzeniu lub w trakcie!

Jestem zdania, że nawet jeżeli znajdą się argumenty za piciem kawy lub bezwzględnym jej zakazem, będę stosować zasadę „Wszystko dla ludzi, tylko z umiarem”.

Zapraszam na kawę!

Autorka artykułu: Ania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *